środa, 9 maja 2012

mała makijażystka... a co tam:)

witam:)

Ile razy usłyszałam ....-" mamooooo.. mogę się też pomalować?" :) nie zliczę!! :) A przekonywanie, że jest dość piękna i nie musi się zupełnie malować nie przemawiają już:)

Zrobiłam pewnego dnia swoisty rachunek sumienia swojej kosmetyczce i wydobyłam z niej kila kolorowych kosmetyków, które dzięki dobrej radzie Perfekcyjnej Pani Domu- jeśli czegoś nie użyłaś w przez ostatni rok.. oddaj lub wyrzuć:) nagromadziły się w w woreczku... i tu się pojawił znak zapytania... wyrzucić? czy może coś wymyśleć?

propozycja zabawy :)

1) tatuaże.... wystarczy czarna kredka i kilka cieni by na ręce lub kartce papieru wyczarować tatuaż.

2) Mała makijażystka- namalowałam na sporej karcie papieru 4 twarze ( 2 z otwartymi i 2 z zamkniętymi oczami) położyłam obok niej kosmetyki - cienie do powiek, kredkę do oczy, róż do policzków i próbki szminek... i Agatka zabrała się za malowanie twarzy.
Proponuję wytłumaczyć na początku, że można malowac jedynie twarze na papierze a nie siebie:-) bo Agatka wykorzystała moja nieuwagę i usta jej były krwisto czerwone od szminki:-)

3) Lalka ma bal- kosmetykami malujemy buźki lalek... i robimy baaaaal...

pozdrawiam :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz